Issue 86, Winter 1982
Erskine Caldwell, ca. 1938. Photograph by Carl Van Vechten
Mając na sobie czarne skarpetki, po których, jak powiedział, go rozpoznamy, Erskine Caldwell zadzwonił po nas do motelu w Scottsdale w Arizonie. Wielki, wysoki, sześciostopowy mężczyzna, który w Wilkes-Barre w Pensylwanii grał kiedyś zawodowo w futbol, włosy Caldwella, które w przeszłości przyniosły mu przydomek „Czerwony”, są teraz głównie białe; jego oczy mają uderzający bladoniebieski kolor. Podczas jazdy do swojego jednopiętrowego domu w hiszpańskim stylu, położonego u podnóża pustynnej góry, dokładnie opisał każdą sygnalizację świetlną, zakręt i punkt orientacyjny, abyśmy mogli się tam dostać na własną rękę.
Pierwszego popołudnia spotkaliśmy się z panem Caldwellem w jego wyłożonym czerwonym dywanem gabinecie na dokładnie dwie godziny. „Wierzę w zasady” – oświadczył – „a wy powiedzieliście, że chcecie iść na dwie godziny”. Najbardziej widoczną cechą gabinetu Caldwella jest jego duży drewniany stół do pisania, odwrócony od okna i jego widok na podwórkowy basen. Pod stołem, w odległości jednego strzału od przenośnej maszyny do pisania, spoczywa drewniany kosz na śmieci wielkości wanny. Rowerek treningowy, o którym Erskine mówi, że należy do jego żony Virginii, a ona mówi, że należy do niego, zajmuje róg pokoju. Nad nim ściana wyłożona jest grafikami Hogartha, kupionymi w Londynie, „kiedy można je było jeszcze kupić całkiem tanio”. W regale wzdłuż przeciwległej ściany znajduje się dobrze zaopatrzona biblioteka słowników (preferuje „stary” Webster’s Collegiate ze względu na jego etymologie) i książek o języku angielskim. Nie zauważyliśmy, aby na półkach znajdowało się cokolwiek napisanego przez niego.
Z ponad osiemdziesięcioma milionami książek sprzedanych czytelnikom w prawie czterdziestu różnych językach, Erskine Caldwell jest jedną z najbardziej poczytnych postaci literackich dwudziestego wieku. Sama tylko jego powieść God’s Little Acre sprzedała się w ponad czternastu milionach egzemplarzy. Z jego książek nakręcono trzy filmy i trzy sztuki teatralne; adaptacja Tobacco Road przeszła do historii amerykańskiego teatru, kiedy przez siedem i pół roku wystawiana była na Broadwayu. Wszechstronny i płodny pisarz, Caldwell jest autorem prawie sześćdziesięciu książek, w tym powieści, zbiorów opowiadań, tomów autobiograficznych, interpretacyjnych książek podróżniczych, książek dla dzieci i tomów foto-esejów (takich jak niedawno wznowione You Have Seen Their Faces) wykonanych we współpracy z fotografem Margaret Bourke-White.
Oprócz Tobacco Road (1932) i God’s Little Acre (1933), najbardziej znane powieści Caldwella to Journeyman (1935), Trouble in July (1940) i Tragic Ground (1944), z których wszystkie portretują zubożałego, wczesnego wieku, wiejskiego Południa, które jest zarówno ojczyzną i nieużytkiem dla swoich niespokojnych i czasami groteskowych mieszkańców. W innym gatunku i w innym duchu, Georgia Boy (1943), jego genialny cykl opowiadań o małomiasteczkowej rodzinie ożywionej przez wybryki ojca-fiksanta, jest pod wieloma względami jego najlepszą książką i być może amerykańskim arcydziełem. Najnowsze książki Caldwella to wznowienie jego zbioru siedemdziesięciu pięciu opowiadań, Jackpot, w limitowanej edycji Franklin Library (1980), oraz autobiograficzny A Year of Living, obecnie w toku.
Erskine Caldwell urodził się w Coweta County, Georgia, w 1902 lub 1903 roku; nie ma dokładnego zapisu jego narodzin. Swoje wczesne lata spędził mieszkając z rodzicami w gospodarstwie domowym, które często przemieszczało się między południowymi stanami. Przy różnych okazjach uczęszczał do Erskine College, University of Virginia i University of Pennsylvania, ale nie zdobył dyplomu uczelni wyższej. Po krótkich okresach pracy w różnych zawodach i jako reporter w Atlanta Journal, przeniósł się w 1926 roku do starego domu na farmie w Mount Vernon, Maine; tam przez następne siedem lat odbywał swoją literacką praktykę. Trzynastoletnie małżeństwo z Helen Lannigan zakończyło się w 1938 roku. W latach 1939-1942 był żonaty z Margaret Bourke-White, a w latach 1942-1956 z June Johnson. Jest ojcem czworga dzieci, z pierwszego i trzeciego małżeństwa. Od 1957 roku jest żonaty ze swoją obecną żoną, Virginią Moffett Caldwell, znakomitą artystką, która zilustrowała kilka jego książek.
Pierwsza sesja wywiadu rozpoczęła się dość sztywno. Sposób Caldwell był formalny, jak on skierowany nasze pytania ostrożnie, w stanowczy głos nadal lekko zabarwione przez południowym akcentem. Mówi powoli i celowo, zatrzymując się, aby sformułować swoje odpowiedzi i wybrać precyzyjne słowo, którego pragnie. Jego język, ogólnie rzecz biorąc, jest dokładny, ale nie brzmi celowo podniośle; używa też okazjonalnych slangowych określeń, takich jak „chap” czy „punk”, jako skutecznego przyprawiania. Siedząc za swoim biurkiem, od czasu do czasu bawił się wózkiem maszyny do pisania, gdy rozmawialiśmy.
INTERWENCJONARIUSZE
Panie Caldwell, co pana najpierw zainteresowało w zostaniu pisarzem?
ERSKINE CALDWELL
Na początku nie byłem pisarzem; byłem słuchaczem. W tych pierwszych dekadach wieku czytanie i pisanie nie były powszechnym doświadczeniem. Opowiadanie ustne było podstawą fikcji. Uczyłeś się, słuchając w sklepie, przy odziarni, lodowni, na placu drzewnym lub wszędzie tam, gdzie gromadzili się ludzie, którzy nie mieli nic do roboty. Ludzie umieli opowiadać w taki sposób, że z najmniejszego incydentu, z najbardziej nieprawdopodobnego pomysłu, potrafili uczynić coś niezwykle interesującego. Może to być po prostu kogut piejący o określonej porze nocy lub poranka. To jest tajemnicza rzecz. Wielu pisarzy z Południa musiało nauczyć się sztuki opowiadania historii, słuchając ustnych opowieści. Ja tak zrobiłem. Dało mi to wiedzę, że najprostszy incydent może stworzyć historię.
INTERWENCJONERZY
Jak przekształcasz tak prosty incydent w opowieść?
CALDWELL
Dostajesz pewnego rodzaju gorączki, jak sądzę, mentalnej i emocjonalnej, która podnosi cię i unosi. Musisz podtrzymywać tę energię, którą dostałeś, aby napisać swoją historię. Kiedy skończysz, cała twoja energia, twoja pasja, jest zużyta. Zostałeś wyssany ze wszystkiego.
INTERVIEWERS
Czy ta pasja jest czymś, co przychodzi w mgnieniu oka?
CALDWELL
Nie. Rzeczy, które przychodzą w mgnieniu oka, musisz trzymać w podejrzeniu. Jeśli polegasz na śnie, zostaniesz oszukany. W trakcie pisania opowiadania musisz śledzić po kolei, jakie są twoje myśli.
INTERWENCJE
Ale twoje myśli muszą się gdzieś zaczynać.
CALDWELL
Cóż, masz jakiś pomysł na początek, inaczej nie siadałbyś do maszyny do pisania. Czymkolwiek jest ten pomysł, to jest to solidna rzecz, z którą chcesz pracować. Nie możesz czekać na inspirację, ponieważ może ona nigdy nie nadejść.
INTERWENCJONARIUSZE
Skąd masz ten pierwszy pomysł?
CALDWELL
Widzisz szkolny autobus jadący na zewnątrz i zastanawiasz się, dokąd zmierza. Potem wyobrażasz sobie szkołę i nauczyciela. Cóż, kim jest ten nauczyciel? Jaka ona jest? Czy prowadzi ciekawe życie? Potem przypominasz sobie nauczycieli, których miałeś w przeszłości. Tak to się ciągnie i ciągnie.
INTERWENCJONARIUSZE
Wspominasz o przypominaniu sobie nauczycieli, których znałeś. Czy to doświadczenie byłoby ważne?
CALDWELL
Tak. Doświadczenie połączone z wyobraźnią. Trzeba użyć wyobraźni, żeby wymyślić coś lepszego niż życie, bo samo życie jest nudne i prozaiczne.
INTERWENCJONER
Czy to wymyślanie dałoby panu fabułę?
CALDWELL
Nie. Nie interesują mnie fabuły. Interesuje mnie tylko charakterystyka ludzi i tego, co robią. Rozumiem, że można kupić broszurę zatytułowaną „Siedem podstawowych wątków fabularnych”. Fabuła ma zastosowanie do tego, co robi się w tajemniczych historiach, gdzie autor wie na początku, jak to się skończy. Ja nigdy nie wiem, jak coś się skończy. Wszystko, co wiem, to pierwsza linijka, pierwsze zdanie, pierwsza strona. Dzieło kończy się samo, pod moje dyktando. Znaki i znaki wskazują w jakiś sposób, że zakończenie jest tuż za rogiem.
INTERWENCJONARIUSZE
Czy byłoby to prawdą zarówno w przypadku Twoich opowiadań, jak i powieści?
CALDWELL
Obie są po prostu serią zdarzeń i obsadą ludzi, którzy sami się rozwijają. Nie produkuję gobelinów. Pozwalam ludziom powiedzieć lub zrobić to, co wydarzy się później.
INTERVIEWERS
Więc twoje postacie kontrolują cię?
CALDWELL
Całkowicie. To wszystko są zupełnie nowe osoby, a to oznacza, że są nieprzewidywalne. Widzisz, tak jak dziecko musi zacząć od niemowlęctwa, aby stać się mężczyzną, tak samo postać musi się rozwijać. Masz jakąś wizję, może wgląd w jego wygląd, ale jeśli jesteś wierny temu, co robisz, on mówi ci, jakie będzie jego działanie i dlaczego to zrobił. Jeśli pozwolisz człowiekowi tak się rozwijać, pomalutku, będziesz miał postać, która jest wiarygodna i być może zapadnie czytelnikowi w pamięć.
.