Vegans, your soya milk is killing the planet

W popularnej wyobraźni, weganizm i ekologizm idą w parze. Oba są bronione – często jednym głosem – przez ultra-progresywne typy, które protestują, że powinniśmy żyć bardziej etycznie i odpowiedzialnie, aby ocalić planetę. Oba typy argumentują, że jedzenie mniej metanu emitowanego przez bydło i spożywanie bardziej wydajnych rolniczo upraw jest pierwszym krokiem, jaki możemy zrobić jako jednostki w kierunku powstrzymania zmian klimatycznych.

Raport opublikowany przez brytyjską organizację Sustainable Food Trust nie tylko domyślnie podważa założenie, że weganizm i ekologizm działają w symbiozie, ale milcząco sugeruje, że te dwa ruchy mogą być ze sobą w faktycznym konflikcie.

Wzywa wegan do zaprzestania picia mleka sojowego w celu ratowania planety, i że mleko od krów – zwłaszcza krów wypasanych na trawie, a nie importowanych ziaren soi – jest znacznie lepsze dla zrównoważonej planety. 'Weganie i inni, którzy kupują substytuty mleka z soi do swoich latte i cappuccino lub płatków śniadaniowych, również szkodzą planecie. Zrobiliby lepiej, aby przejść na mleko od krów … jeśli chcą pomóc w tworzeniu bardziej zrównoważonej planety,” stwierdza raport.

Globalna produkcja soi i olejów palmowych podwoiła się w ciągu ostatnich 20 lat i nadal rośnie. Te dwa stanowią 90 procent światowej produkcji olejów roślinnych i są wykorzystywane w żywności przetworzonej, paszy dla zwierząt i produktów nieżywnościowych. Wielu z nas zdaje sobie sprawę z dewastacji lasów deszczowych przez uprawę oleju palmowego, ale mniej znana jest porównywalna ruina spowodowana przez produkcję soi: uprawa obu ma straszne konsekwencje.

Mleko sojowe jest tylko najbardziej jaskrawym polem bitwy między weganami i ekologami. Weganizm, praktykowany obecnie, jest głównie domeną kosmopolitycznej klasy średniej, której dieta często zawiera quinoa importowaną z Ameryki Południowej, migdały z Kalifornii, granaty z Indii, fasolę z Brazylii, jagody goji z Chin i soję z południowo-wschodniej Azji – ta z kolei zostanie przetworzona na przetworzone wegańskie hamburgery i wegańskie kiełbaski. Większość popularnych białek pochodzenia roślinnego, w tym ciecierzyca, soczewica i nasiona chia, również zazwyczaj przepływają tysiące mil, aby dotrzeć do swoich konsumentów w Wielkiej Brytanii.

Inny substytut produktu mlecznego, mleko migdałowe, zaczyna życie na monokulturowym krajobrazie migdałowych równinach Kalifornii, gdzie migdały są oblane pestycydami i fungicydami, zanim zostaną przepłynięte tysiące mil do Wielkiej Brytanii. (Do wyprodukowania jednej szklanki mleka migdałowego potrzeba kolosalnej ilości 130 litrów wody). Stosowanie nawozów, fungicydów, pestycydów i herbicydów od dawna jest cechą charakterystyczną upraw przemysłowych produkujących kukurydzę i zboża.

Akces do voguish vegan food może mieć niszczący wpływ na lokalne gospodarki. W 2013 r. ceny quinoa poszybowały w górę do tego stopnia, że uprawiający to zboże w Andach, gdzie odgrywa ono główną rolę w lokalnej diecie, nie mogli już sobie na nie pozwolić.

Weganizm, jak praktykowane dzisiaj, jest głównie domeną kosmopolitycznej klasy średniej

Nie wszystkie konwencjonalne owoce i warzywa są przyjazne dla środowiska, albo. Wielka Brytania importuje truskawki i borówki z Europy kontynentalnej i USA, kiedy nie ma na nie sezonu, co generuje ich własny ślad węglowy. A być może największym grzesznikiem są szparagi. Badania Angeliny Frankowskiej z Uniwersytetu w Manchesterze wykazały ostatnio, że szparagi jedzone w Wielkiej Brytanii mają najwyższy ślad węglowy spośród wszystkich warzyw tutaj, głównie dlatego, że są importowane z Peru i z powodu spragnionej natury warzywa i zapotrzebowania na ziemię.

Innym środowiskowym złoczyńcą, który bierzemy za pewnik, jest awokado, podstawa hipsterskiej diety wegańskiej i podobnie spragniony owoc. Pojedyncze dojrzałe drzewo awokado w Kalifornii, Chile lub Meksyku – obszarach, które borykają się z chronicznym niedoborem wody – potrzebuje do 209 litrów dziennie w lecie, zanim odbędzie podróż samolotem do konsumenta.

Przetworzona natura wielu „wegańskich potraw” to kolejny problem. W lutym tego roku, Graham McAuliffe z Rothamsted Institute, powiedział, że tofu ma gorszy ślad węglowy niż kurczaka, wieprzowiny lub jagnięciny. Białkowy środek spożywczy ma większy ślad węglowy niż mięso, które rzekomo zastępuje, ze względu na fakt, że jest przetwarzany i ponieważ jest wykonany z mleka sojowego. Podobnie jest z bezkrowimi serami wegańskimi produkowanymi z oleju kokosowego. Wymagają one ciepłego tropikalnego klimatu do wzrostu i są często importowane z regionów Pacyfiku lub Sri Lanki.

To nie weganizm per se jest koniecznie zły dla środowiska. Badanie Uniwersytetu Oksfordzkiego z 2018 r. wykazało, że dieta wegańska jest pojedynczym najskuteczniejszym sposobem na zmniejszenie naszego śladu środowiskowego, co jest prawdą, ale tylko w przypadku rozsądnej i racjonalnej diety wegańskiej. Gdybyś miał jeść dietę pochodzącą z lokalnie pozyskiwanych, sezonowych, nieprzetworzonych warzyw, owoców, roślin strączkowych, roślin strączkowych, jagód, ryżu i owsa, rzeczywiście znacznie zmniejszyłbyś swój ślad węglowy.

To brzmi bardzo nudne i czasochłonne życie, co wyjaśnia powab dzisiejszej egzotycznej diety wegańskiej, voguish romans, który jest raczej zły dla naszej planety.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.