Nota redaktora: (Garry Kasparov jest przewodniczącym Renew Democracy Initiative. Poglądy wyrażone w tym komentarzu są jego własnymi. Zobacz więcej opinii w CNN).
(CNN) Kreml zastraszył i przekupił Rosjan do urn wyborczych ponownie w środę, najnowszy epizod tego, co dawno temu stało się bolesną kpiną z demokracji. Demokracja oznacza wybór, a w Rosji od wielu lat nie ma prawdziwego wyboru. Wszystkie drogi, wszystkie głosowania, prowadzą do Władimira Putina.
Plebiscyt dotyczył zmiany rosyjskiej konstytucji, aby, między innymi, pozwolić Putinowi pozostać u władzy do 2036 roku. Oczywiście, „pozwolić” to głupie słowo, gdy Putin zawsze miał rządzić na Kremlu, dopóki nie zostanie przeprowadzony, bez względu na to, co mówi jakikolwiek kawałek papieru. Nawet ta formalność była przesądzona; nową konstytucję można było kupić w kioskach i księgarniach na wiele dni przed głosowaniem. Wczesna analiza przeprowadzona przez statystyka Sergeya Shpilkina wskazuje na około 22 miliony sfałszowanych głosów z 74 milionów oddanych.
Należy zapytać, po co zawracać sobie głowę udawaniem demokracji? Dyktatury mają obsesję na punkcie powierzchownych oznak prawowitości i demokracji, zarówno po to, by odwrócić uwagę, jak i po to, by zbrukać znaczenie tych terminów. A po dekadach likwidowania opozycji i miażdżenia wszelkich sprzeciwów, despota może nawet cieszyć się myśleniem, że jest tak popularny, jak mówią o nim bezwartościowe sondaże, wybory i media państwowe.
Te pozorowane głosowania nie tylko zapewniają Putinowi przykrywkę w Rosji, gdzie społeczeństwo obywatelskie prawie nie istnieje, ale dają zagranicznym przywódcom pretekst do traktowania Putina jak równego sobie, zamiast konfrontować się z nim jak z autokratą, którym jest. Pozwala to również zagranicznym mediom nadal nazywać go „prezydentem”, stawiając go na równi z przywódcami wolnych krajów. Jak z każdym tyranem przed nim, Putin prosperuje częściowo dzięki tchórzostwu tych, którzy mogliby go powstrzymać, ale nie decydują się na to.
To nie są tylko semantyka. Byłoby niezręcznie, a nawet skandalicznie, zawierać umowy z dyktatorem Putinem, ufać mu lub mówić o nim z sympatią, tak jak robi to prezydent Donald Trump. Tytuł karmi hipokryzję, a więc mit Putina wybranego, Putina popularnego, musi być utrwalany.
To jest wybór, którego powinien dokonać każdy zagraniczny urzędnik i każda organizacja medialna. Mogliby zadbać o to, by w swoich relacjach wspomnieć, że rosyjskie wybory nie są ani wolne, ani uczciwe. Mogliby pozbawić Putina demokratycznego tytułu „prezydenta”, którego nie jest godzien – i powinni.
Z katastrofalną odpowiedzią Rosji na koronawirusa, obnażającą mit o kompetencjach Putina i jeszcze bardziej osłabiającą gospodarkę, nie jest zaskoczeniem, że znów rozgląda się on za granicą. W wywiadzie dla niedawno wyemitowanego filmu dokumentalnego Putin mówił o „historycznych terytoriach Rosji” i potępił byłe republiki radzieckie, mówiąc, że powinny były „odejść z tym, z czym przyjechały, a nie zabierać ze sobą prezenty od narodu rosyjskiego”, kiedy w 1991 roku rozpadł się ZSRR. Biorąc pod uwagę, że Putin już najechał dwie byłe republiki radzieckie, Gruzję i Ukrainę, należy to traktować jako wyraźną groźbę.
Widoczna chęć Putina do świeżego podboju prowadzi nas do jego najbardziej udanej operacji, jak dotąd, wyniesienia Donalda Trumpa na prezydenta USA. Stopień wpływu, jaki rosyjskie operacje miały na wybory w 2016 roku, nigdy nie będzie znany na pewno, ale cokolwiek Putin zainwestował, zwróciło się to tysiąckrotnie. Nawet abstrahując od dziwacznej lojalności Trumpa wobec Putina osobiście, rola Ameryki jako globalnego mistrza wartości demokratycznych wyparowała w chmurze quid pro quos dzięki prezydentowi, który jest bardziej skłonny do krytykowania tradycyjnych amerykańskich sojuszników niż dyktatorów takich jak Putin i Xi Jinping.
Aby Putin mógł przekroczyć kolejną granicę, musi wiedzieć, że nie spotka się z żadną poważną opozycją ze strony USA, ani z NATO, które jest bezzębne bez amerykańskiego wsparcia. Innymi słowy, potrzebuje, aby w Białym Domu był Trump, a nie Joe Biden. Jedyną spójną rzeczą w niekonsekwentnej polityce zagranicznej Trumpa była jego odmowa krytyki Putina, którego wpływ został szczegółowo potwierdzony w nowej książce Johna Boltona. Nawet szokujące rewelacje, że Rosja była, zgodnie z doniesieniami wywiadu, płacąc nagrody talibom za zabijanie amerykańskich żołnierzy, spotkały się z typową obfuskacją Białego Domu i twierdzeniami o niewiedzy.
Jeśli chodzi o to, co Putin może zrobić, aby pomóc Trumpowi w 2020 roku, rozszerzona wersja hakowania i kampanii dezinformacyjnych z 2016 roku jest tylko jednym z potencjalnych zmartwień. Senat pod przywództwem Republikanów wydaje się gotowy do usunięcia wymogu ujawnienia przez kampanie wsparcia zagranicznego, praktycznie rozwijając czerwony dywan dla Putina i innych, takich jak Saudyjczycy i Chińczycy, którzy mają interes w utrzymaniu Ameryki poza — lub przynajmniej na uboczu — prodemokratycznego biznesu.
Putin doszedł do władzy w 1999 roku w niemałej części dzięki bombardowaniom rosyjskich budynków mieszkalnych, które zostały obwinione przez czeczeńskich terrorystów. Brutalna reakcja ówczesnego premiera Putina przyniosła mu rozgłos, nawet gdy pojawiły się dowody na to, że rosyjskie służby bezpieczeństwa zostały złapane na gorącym uczynku planowania zamachu bombowego na mieszkanie w Riazaniu. Jako były człowiek KGB, Putin woli subtelniejsze metody, ale jak potwierdzają ostatnie zabójstwa jego celów politycznych na obcej ziemi i program nagród w Afganistanie, nie ma alergii na krew, w tym amerykańską krew.
Wraz z podsycaniem strachu i przemocą, Putin wykorzystał uzasadnione żale narodu rosyjskiego dla własnych korzyści. Jego tematy były dobrze znane: bezpieczeństwo, zachowanie kultury, napięcia etniczne. Twitter jeszcze wtedy nie istniał, ale gdyby istniał, Putin pisałby po rosyjsku „Prawo & porządek! Ci z nas, którzy działali w rosyjskim ruchu prodemokratycznym, mieli podwójne wyzwanie: protestować przeciwko rozprawom Putina, a jednocześnie dostrzegać inne problemy, z którymi borykał się kraj.
Patrzyłem, jak Putin niszczył naszą kruchą demokrację, skupiając się wyłącznie na własnej władzy i bogactwie, jednocześnie wygłaszając nacjonalistyczną retorykę i atakując wolną prasę. Teraz patrzę, jak Trump używa wielu z tych samych technik, aby zniszczyć demokrację w moim nowym domu, chociaż nie mogę narzekać na wygnanie, kiedy niektórzy z moich rosyjskich kolegów zostali uwięzieni lub zabici.
Ale Trump musi jeszcze zrobić to, co najgorsze, co przewiduję z pewnością nie dlatego, że wiem, co zrobi, ale dlatego, że wiem, do czego tacy ludzie są zdolni.
Rosyjska demokracja jest farsą, a Putin nie chciałby niczego więcej, niż zadać ten sam los amerykańskiej wersji. W tym ma partnera w Trumpie, który oskarża Demokratów o próbę sfałszowania wyborów, atakuje głosowanie drogą pocztową i niewiele zrobił, aby zapobiec szalejącej pandemii koronawirusów, która wydaje się trwać do listopada i siać chaos na wyborach.
An uncja odstraszania jest warta funta odwetu. Amerykańscy ustawodawcy, a także kandydat Biden, muszą jasno dać do zrozumienia, że każdy atak na uczciwość wyborów w 2020 roku spotka się z najsurowszymi karami — niezależnie od tego, czy ataki te pochodzą z Kremla, czy z Gabinetu Owalnego.