Ranking all of Steph’s teammates: #51 – Festus Ezeli

Podczas swojego pobytu w Golden State Warriors, Steph Curry miał 106 kolegów z drużyny, którzy wystąpili w co najmniej jednym meczu. Niektórzy zagrali w dokładnie jednym meczu, podczas gdy inni zagrali w setkach. Niektórzy nigdy właściwie nie zagrali w meczu, w którym Curry był aktywny, podczas gdy inni tworzyli z nim historycznie wspaniałe partnerstwa.

A ja klasyfikuję wszystkich 106 z nich, zanim rozpocznie się nowy sezon, a on doda do tego tally. Better get a move on.

Players are ranked – and stats are shown – based only on their time as Curry’s teammate. To jak dobrzy/złe byli w innych organizacjach nie ma znaczenia. To jak dobrzy/złe byli w drużynach sprzed 2009-10 Warriors nie ma znaczenia.

#51 – Festus Ezeli

Photo by Garrett Ellwood/NBAE via Getty Images

Gry: 170 (14. na 106)
Punkty na mecz: 4.2 (T-72. na 106)
Rebounds per game: 4.3 (28. z 106)
Assists per game: 0.4 (T-84th out of 106)

Byłem podjarany, gdy Warriors wykorzystali ostatni pierwszorundowy pick draftu NBA 2012 na Festusa Ezeliego. Był on defensywnym ogierem z ciałem centra. Pomyślałem, że pod okiem Andrew Boguta, mógłby rozwinąć się w naprawdę dobrego centra na długie lata.

I może mieć. Niestety, kontuzje przychodzą po wielu profesjonalnych sportowców, zwłaszcza tych, którzy pukają do drzwi siedmiu stóp. I przyszły na Ezeliego.

Do jego trzeciego i ostatniego roku, produkt Vanderbilta zaczynał rozgryzać rzeczy. Notował średnio 7.0 punktów, 5.6 zbiórek i 1.1 bloków na mecz, pomimo ograniczonej liczby minut. Po rozciągnięciu w czasie, dawało to 15.0 punktów, 12.0 zbiórek i 2.3 bloków na 36 minut lub 20.1 punktów, 16.1 zbiórek i 3.1 bloków na 100 posiadań. Do tego momentu jego ofensywa zaczynała nadrabiać zaległości, a on stopniował jako tylko nieco poniżej średniej na tym końcu boiska w zaawansowanych metrykach, po tym jak był fatalny swoje pierwsze dwa lata.

Ezeli odszedł po rozdzierającym serce sezonie 2015-16, i podpisał niezły kontrakt z Portland Trail Blazers. Ale właśnie wtedy kontuzje uderzyły, a on nigdy nie zagrał meczu dla Portland, zanim ostatecznie przeszedł na emeryturę.

To był smutny koniec obiecującej kariery. Ezeli miał niesamowity instynkt w defensywie, który poparty był wielką siłą. Gdyby rozwijał się w ofensywie u boku Damiana Lillarda, być może stałby się wysokiej klasy starterem.

Kibice Warriors będą mieli dobre wspomnienia. Był kochany przez kolegów z drużyny, dostarczał 9.2 minut na noc w playoffach 2015, kiedy Golden State zdobyło tytuł, i był na końcu odbiorczym największego psikusa Andre Iguodali.

Dobry Wojownik.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.