Dla fanów Major League Baseball wygląda w tym roku zupełnie inaczej: krótszy sezon, puste stadiony i sześć stóp odległości między kłócącymi się menedżerami i sędziami. To jest inne dla graczy, oczywiście, którzy muszą przestrzegać nowych protokołów zdrowia i bezpieczeństwa, i to jest inne dla rodzin graczy, jak również.
„Normalnie, masz duże get-togethers, ogromne playdates, partii zespołu, rzeczy, jak to. I teraz nie możemy dokładnie dostać cały zespół razem w domu i podjąć te szanse,” mówi Erica Scherzer, który jest żonaty z Washington Nationals miotacz startowy Max Scherzer. Oglądanie Nats grają w telewizji, podczas gdy córki Brooke, 2 ½, i Kasey, 1, biegają po pokoju jest również zmiana tempa dla Erica, który (jak wielu z nas) tęskni za chodzeniem do Nationals Park i (w przeciwieństwie do wielu z nas) podróżowanie z zespołem na mecze wyjazdowe.
Porozmawiałem z Ericą Scherzer przez telefon w zeszłym miesiącu o wychowywaniu rodziny w obszarze DC, dlaczego jest tak namiętna do wolontariatu i jak znajduje czas na samoopiekę.
Co kochasz w byciu mamą?
Dziewczynki są tak zabawne. Uwielbiam patrzeć na świat ich oczami. Uwielbiam widzieć te małe rzeczy, które je rozpalają. Uwielbiam możliwości zabawy w sposób, w jaki nigdy bym tego nie zrobiła bez dzieci. Wychodzimy na zewnątrz każdego dnia, a to jest dużo zabawy.
Ale bycie mamą nauczyło mnie dużo cierpliwości. Nauczyło mnie relaksować się i iść z prądem więcej. I naprawdę to kocham. I naprawdę prawdą jest to, co wszyscy mówią, że twoje serce po prostu ogromnie rośnie. To naprawdę najbardziej satysfakcjonująca praca, jeśli chcesz to tak nazwać.
Co uważasz za wyzwanie w macierzyństwie?
Myślę, że w tym życiu – z baseballem – jest to znalezienie rutyny. Jestem osobą, która bardzo lubi rutynę i wierzę, że dzieci dobrze sobie radzą z rutyną i strukturą. Ale my również prowadzimy życie, które nie ma tak wiele rutyny i struktury. A kiedy już ją znajdziesz, jak tylko w nią wpadniesz, wtedy są playoffy lub sezon się kończy i wtedy się przenosisz. A potem masz okres poza sezonem, a potem zaczyna się wiosenny trening i wszystko się zmienia. Życie ciągle się zmienia, więc jednym z wyzwań jest próba dostosowania naszej rutyny i naszej struktury i jak rodzic dla wszystkich wyzwań, które nasze gorączkowe życie i styl życia przynosi do naszego gospodarstwa domowego.
Co jest czymś, co sprawia, że żonglowanie tym wszystkim – twoja rodzina, baseball, twoje osobiste obowiązki – trochę łatwiejsze dla ciebie?
Rutyna jest zdecydowanie dużą częścią tego. Jestem również wielkim zwolennikiem budzenia się przed moimi dziećmi każdego dnia. Więc wstaję co najmniej godzinę do dwóch godzin przed nimi i zaczynam dzień na moich warunkach, na mój własny sposób. Dni, w których się nie przykładam do tego, nie układają się tak dobrze. I zachować perspektywę, gdy sprawy przybierają zły obrót: Tak jak Nats idą 1 i 0 każdego dnia, staramy się iść 1 i 0 w naszym gospodarstwie domowym każdego dnia, zbyt
Czy twoja rodzina cieszy się z bycia w D.C.?
Tak, uwielbiamy ten obszar. To było miłe mieć coś w rodzaju tej stabilności i nie tak wiele przeprowadzek. Mieszkamy w pobliżu wielu szlaków przyrodniczych i ciągle chodzimy na wędrówki. Jesteśmy na zewnątrz zbierając jeżyny, kopiąc w ziemi i bawiąc się w strumykach. Naprawdę uwielbiamy to, jak bardzo jest tu na świeżym powietrzu.
Gdy spędzacie cały ten czas na świeżym powietrzu razem jako rodzina, czy często jesteście rozpoznawani?
Na szczęście, tam gdzie mieszkamy, jesteśmy jakby schowani w bardziej odległym zalesionym obszarze. Możemy dosłownie dostać się na szlaki z naszego podwórka, więc nie spotykamy zbyt wielu ludzi. Ale kiedy Max wychodzi na spacer z Brooke lub zabieramy ją do parku… teraz z maskami na twarzy i okularami przeciwsłonecznymi jest mu o wiele łatwiej nie zostać rozpoznanym. Ale przed COVID, nie mógł nigdzie z nią pójść bez bycia rozpoznanym – sklep spożywczy, place zabaw, możesz to nazwać. Nie mogliśmy naprawdę pójść nigdzie bez bycia rozpoznanym.
Czy wolisz anonimowość?
Tak i nie. To znaczy, wszyscy są bardzo szanowani. Nigdy tak naprawdę nie mieliśmy żadnych problemów ani nic. Max zazwyczaj po prostu mówi: „Hej, jestem z rodziną” i podaje rękę lub szybko się wita. I ja to rozumiem; gdybym był dzieckiem lub fanem i zobaczyłbym swojego ulubionego gracza na zewnątrz, też chciałbym się przywitać. Więc to nigdy nie jest naprawdę problem, ale jest to również rodzaj miło dostać po prostu iść do parku i nikt nie rozpoznał go. That’s fun, too.
Jak twoja rodzina radzi sobie z pandemią koronawirusa?
Szczerze mówiąc, całkiem dobrze. Nienawidzę mówić, że w środku tej strasznej pandemii, ale mój mąż jest zatrudniony, mamy wiele zasobów do naszej dyspozycji i mamy ten przywilej, że możemy zostać w domu. A więc czy się nudzimy? Tak, nudzimy się. Czy chciałabym móc po prostu spędzić czas w Starbucksie, spotkać się z grupą przyjaciół i pójść do restauracji, żeby coś zjeść? Bardzo bym chciała robić te wszystkie rzeczy. Ale zdaję sobie również sprawę, że jestem w wyjątkowej, błogosławionej sytuacji, w której mogę się od tego powstrzymać. I jeśli mam możliwość zrobienia tego, a to nie zmieni mojego życia tak drastycznie, to mogę.
Moja siostra jest chirurgiem, więc słyszałem kilka strasznych historii ludzi przychodzących z COVID i ich rodzina nie może się z nimi pożegnać. Słysząc takie rzeczy po prostu stawiasz to w perspektywie. W wielkim planie rzeczy, tak, jesteśmy znudzeni, ale mogłoby być o wiele gorzej.
Jak dbasz o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne?
Jestem właściwie wielkim medytatorem. Weszłam w to może półtora roku temu po urodzeniu pierwszej córki i dostosowaniu się do macierzyństwa oraz zmianie tożsamości. To jest coś, o czym czytałam od lat, a kiedy w końcu wprowadziłam to w życie dla siebie, okazało się, że to pomaga. A w tych niepewnych czasach, kiedy tak niewiele można przewidzieć lub utrzymać, posiadanie tych momentów lub struktury i rutyny, do których mogę wrócić, naprawdę pomaga. I wtedy też staram się trzymać z dala od mediów społecznościowych tak bardzo jak to możliwe.
Czy używasz jakichś aplikacji by pomóc ci medytować?
Tak, aplikacja Ten Percent Happier. To moja ulubiona. Używam jej codziennie i absolutnie ją kocham.
Czytaj więcej: Dowiedz się, jak Suann Song, matka dwójki dzieci i założycielka Appointed, pozostaje zorganizowana.
Porozmawiajmy o Twojej pracy wolontariackiej. Pracowałaś na rzecz ofiar handlu ludźmi i ratowania zwierząt. Jak wybrałeś te organizacje i co dla nich zrobiłeś?
Wiele z nich, w pewnym sensie, wybrało mnie. Humane Rescue Alliance, na przykład. W czasach, gdy byli Washington Humane Society, jeden z ich pracowników wpadł na mnie na meczu baseballowym i wiedział, że mam pasję do dobrostanu zwierząt. Rozmawiał ze mną na trybunach i zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany. Kilka dni później, poszedł w dół i spotkał się z dyrektorem generalnym, Lisa LaFontaine. Po prostu kliknęliśmy od samego początku. Spodobała nam się ich misja, wizja i mocno się zaangażowaliśmy. Po jakimś czasie dołączyłem do zarządu. Ta organizacja … była prawdopodobnie naszym ulubionym partnerstwem do tej pory.
Ale wtedy również czasami będziemy szukać organizacji. Tak jak w przypadku COVID, który trwa teraz … Czy istnieje zapotrzebowanie na maski w społeczności? Czy jest zapotrzebowanie na zaopatrzenie? Gdzie jest taka potrzeba? Czy jest to żywność? Czy chodzi tylko o dostarczenie pieniędzy do rąk ludzi? I tak wtedy moglibyśmy być bardziej konkretni i celowi i szukający czegoś, co może być tylko krótkoterminowym partnerstwem, ponieważ jest to natychmiastowa pomoc.
Zaczęliśmy nową inicjatywę, która właśnie wystartowała (na początku sierpnia) o nazwie Nats for Masks. Zasadniczo zapewniamy maski i pomoc dla społeczności o niższych dochodach w obszarze DMV. W tej chwili koncentrujemy się na szkołach w okręgach 7 i 8 w Anacostia, ale w zależności od tego, ile uzbieramy, będziemy zwiększać naszą pomoc. sprzątamy naszą osobistą kolekcję pamiątek. Mamy tak wiele rzeczy z tamtych lat – koszulki, piłki, czapki, karty, wszystko, co się da – i przeznaczamy je na loterię. Chcemy mieć pewność, że pomoc jest dostępna dla każdego, więc ludzie mogą również wziąć udział w loterii, poświęcając swój czas, robiąc maski, ofiarowując jedzenie. To tylko nasz sposób, aby spróbować jak najlepiej wykorzystać trudną sytuację, a my zbieramy wszystkie zebrane pieniądze.
Co sprawia Ci taką satysfakcję w wolontariacie lub pracy na rzecz praw człowieka?
Myślę, że jednym z moich wyzwań przez długi czas było wybieranie między możliwością zobaczenia mojego męża – w tym czasie, mojego chłopaka i narzeczonego – i podróżowania i wspierania jego kariery, a pracą i używaniem mojej edukacji i stopni naukowych i używaniem, no wiesz, tego, na co tak ciężko pracowałam.
Gdy naprawdę mocno zaangażowałam się w pracę wolontariuszy, byłam w stanie awansować i naprawdę użyć moich stopni naukowych i użyć mojego doświadczenia. Więc nie tylko ofiarowywaliśmy pieniądze, ale również ofiarowywałem swój czas i doświadczenie. Czułem, że wnoszę więcej wartości do stołu. To była dla mnie wspaniała okazja, aby, owszem, zmienić świat na lepsze, ale jednocześnie czuć się… Jak by to ująć? Nikt nie chce po prostu siedzieć w domu i nic nie robić, prawda?
To jest satysfakcjonujące?
Tak, to jest bardzo osobiście satysfakcjonujące. W pewnym sensie ludzie mogą tam siedzieć i mówić: „Och, robimy te wszystkie wspaniałe rzeczy”, ale jest też egoistyczna motywacja. Ja czerpię z tego bardzo dużo. Uwielbiam wykonywać tę pracę. Uwielbiam tworzyć programy. Uwielbiam burzę mózgów, jak zebrać więcej pieniędzy lub wymyślać nowe pomysły. To jest niesamowicie satysfakcjonujące.
Ten wywiad został zredagowany dla jasności i długości. Wersja tego wywiadu ukazała się w numerze Washington FAMILY z września 2020 roku.
.