Oto'jak naprawdę wygląda wolontariat w szpitalu. I dlaczego powinieneś to zrobić.

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad wolontariatem w szpitalu? To ważna praca, która często jest pomijana.

Zdjęcie autorstwa Departamentu Spraw Zagranicznych i Handlu via WikiCommons.

Gdy myślisz o pracy wykonywanej w szpitalach i innych placówkach opieki, wizje lekarzy i pielęgniarek prawdopodobnie przychodzą Ci na myśl jako pierwsze. Podczas gdy ci pracownicy służby zdrowia wykonują jedną z najważniejszych prac na naszej planecie (i nie jest to przesada), wolontariusze są integralną częścią szpitalnego ekosystemu.

Wolontariusze witają gości, prowadzą grupy, zapewniają wsparcie pacjentom, piorą i zmieniają pościel, sprzątają pokoje, uzupełniają zapasy i pomagają zapewnić, że szpital działa czysto i sprawnie, tak aby osoby zapewniające opiekę medyczną mogły skupić się na zdrowiu fizycznym pacjenta i jego dalszym samopoczuciu.

W skrócie, wolontariusze są niezbędne. Tworzą prawdziwe i trwałe więzi z pacjentami i pomagają im wyzdrowieć w czystym, komfortowym środowisku.

Rozmawialiśmy z trzema osobami, aby dowiedzieć się, jak to jest pracować w placówkach opieki, z jakimi wyzwaniami musieli się zmierzyć i czego praca, którą wykonywali, nauczyła ich o nich samych (a nauczyła ich wiele). Czytaj dalej, aby dowiedzieć się więcej.

Alia czytała dzieciom w swoim lokalnym szpitalu. Uświadomiło jej to, jak wielką różnicę może zrobić bajka na dobranoc.

Photo by Juhan Sonin via Flickr.

Kiedy urodziła w wieku 17 lat, Alia była wdzięczna, że jej dziecko było silne i zdrowe. Jednocześnie zdała sobie sprawę, że inni świeżo upieczeni rodzice nie przeżywają tego samego doświadczenia.

„Myśl, że inne rodziny tego nie mają naprawdę mnie zabolała”, pisze w e-mailu. Chciałam im pomóc.”

Alia kładła swojego syna do łóżka, a następnie, kiedy już spał i był pod bezpieczną opieką, jechała do szpitala dziecięcego we Fresno, gdzie czytała bajki na dobranoc dzieciom, które nie miały towarzystwa i nie mogły spać w nocy. Spodziewała się, że ta praca wywoła w niej emocje, ale nie była przygotowana na wpływ, jaki na nią wywarła.

„Płakałam w samochodzie po wszystkich moich zmianach”, wyjaśnia. „Nie byłam przygotowana na emocjonalny ciężar dzieci o słabym zdrowiu. Mam najwyższy szacunek dla ludzi, którzy mogą nosić ten ciężar komfortowo.”

To również nauczył ją tylko jak potrzebne są wolontariusze. Są to ludzie, którzy wypełniają luki w opiece, wspierając bliskie połączenia z pacjentami, którzy przechodzą przez jedne z najtrudniejszych dni i nocy w ich życiu.

„Chciałabym, żeby ludzie wiedzieli, jak wiele jest potrzeb”, pisze. „Spacerując nocą po pustych korytarzach, zaglądasz do pokoi i widzisz ludzi, którzy są przerażeni, samotni i znudzeni. Kilka osób więcej na korytarzu, aby połączyć się z pacjentami to ogromna różnica.”

„Znalazłem to doświadczenie satysfakcjonujące w wielu aspektach. Największym z nich jest prawdopodobnie stopień, w jakim nauczyło mnie to o mnie samej. Tak bardzo ceniłam mojego syna i jego zdrowie. Dowiedziałam się o swoich ograniczeniach emocjonalnych. I czułam się dobrze, ponieważ pomagałam innym.”

Autor Chuck Miceli pomagał ludziom mieszkającym w zakładach opieki długoterminowej wyrazić siebie.

Photo by Elien Dumon on Unsplash

Współkoordynował cotygodniową grupę poetycką dla pacjentów i mieszkańców w Southington Care Center, placówce rehabilitacyjnej i opieki zdrowotnej w Southington Connecticut.

W grupie, mieszkańcy centrum były zachęcane do pisania i dzielenia się własną poezją, przynieść wiersze, które lubili przez ich ulubionych autorów, lub po prostu siedzieć i słuchać pracy napisanej przez ludzi, którzy również tam mieszkał. Dla wielu był to przełomowy moment w ich powrocie do zdrowia. Zapewniło to poczucie celu szczególnie jednej z mieszkanek – pozwoliło jej zobaczyć, że nadal jest ceniona i potrzebna.

„Mój przyjaciel podszedł do mnie, aby powiedzieć, że wspólna przyjaciółka z naszego kościoła, Joan LaRose, jest w ośrodku” – pisze Chuck. „Nie widziałem jej od lat. Teraz cierpiała na zaawansowaną chorobę Parkinsona i nie mogła podnieść głowy z klatki piersiowej, ale nadal poświęcała czas i wysiłek na pisanie wierszy.”

„Odwiedziłem Joan i poprosiłem o obejrzenie jej wierszy. Nie były one gorzkie ani pełne wyrzutów sumienia, lecz wyjątkowo podnoszące na duchu i piękne. To zmotywowało mnie do sprawdzenia, czy inni w ośrodku również chcieliby się zaangażować, co skłoniło mnie do stworzenia grupy poetyckiej.”

Grupa w końcu się rozrosła, a wiersze Joan zostały zebrane i opublikowane w książce, która utrzymuje pamięć o niej przy życiu. Grupa poetycka jest czymś, co Chuck wspomina jako jedno z najbardziej pozytywnych doświadczeń w swoim życiu. Jest to przypomnienie o niezłomności ludzkiego ducha.

„Chodzenie do placówek opiekuńczych lub opieki zdrowotnej może być zastraszające i przygnębiające doświadczenie, ponieważ jest tak łatwo założyć beznadziejność sytuacji ludzi,” wyjaśnia. „Łatwo jest zobaczyć, czego brakuje: fizyczności, młodości, mobilności, energii. Jednak to, czego nie widzimy, jest najważniejsze: potencjał, chęć bycia użytecznym, życiowe doświadczenie i mądrość, pragnienie bycia zaangażowanym.”

„Stukanie w to, co jest możliwe, zamiast bycia osłabionym przez to, czego brakuje, jest jednocześnie największym wyzwaniem i największą nagrodą.”

Jeaninne Escallier Kato, nauczycielka i pisarka, była wolontariuszką w szpitalach w dwóch okresach swojego życia. Nauczyło ją to myślenia na własnych nogach i porzucenia własnego ego.

Photo by Lenny DiFranza via Flickr.

„Byłam wolontariuszką w szpitalach dwa razy w życiu”, zauważa Jeaninne. „Moje obowiązki wolontariusza obejmowały: rozdawanie żywności i książek, karmienie pacjentów, uczenie i czytanie dzieciom, zarządzanie pokojem zabaw i trzymanie niemowląt.”

„Chodzi o opiekę nad pacjentem i współczucie. Kiedy dostałam zadanie uczenia przykutego do łóżka dziecka ze skrajnym upośledzeniem umysłowym, nie czułam, że poradzę sobie z emocjami. Z czasem pozwoliłam, by moja współczująca natura wzięła górę i zaczęłam odczuwać więzi silnej relacji. To dziecko było tak wdzięczne za mój czas i uwagę poświęcaną mu raz w tygodniu przez trzy godziny, że nie mogłam doczekać się sobotniego uścisku.”

„Nie ma nic takiego jak uczucie, gdy sprawiasz innym przyjemność i dajesz ulgę. To kolejna forma miłości. Moja rada dla tych, którzy rozważają tę pracę jest taka, że musicie odciąć swoje ego od wszystkiego, ponieważ będziecie proszeni o wykonanie niektórych bardzo nieprzyjemnych zadań.”

„Nie róbcie tego dla siebie, róbcie to dla innych. Wkrótce poznasz swoją zasługę, która tkwi w trosce i miłości, którą dajesz bezinteresownie, ponieważ zawsze wraca ona w dwójnasób.”

Dbałość o innych w potrzebie jest czymś, na czym wszyscy powinniśmy się bardziej skupić.

Zapewnienie komfortu tym, którzy przechodzą przez trudności medyczne jest jednym z najlepszych sposobów, aby pomóc uczynić świat, jaśniejszym, bezpieczniejszym, szczęśliwszym miejscem.

Tak więc, jeśli myślałeś o wolontariacie w szpitalu, ale miałeś zastrzeżenia, teraz może być czas na ponowne rozważenie. Nie masz pojęcia, jak wiele twoje wysiłki będą znaczyć dla pacjentów, których spotkasz.

Clorox jest zobowiązana do zapewnienia delikatnego, ale potężnego czyszczenia, dlatego też nawiązała współpracę z Upworthy, aby promować te same cechy w ludziach, działaniach i pomysłach. Sprzątanie i siła to ważne aspekty wielu naszych historii o dobru społecznym. Sprawdź pozostałe części kampanii, aby dowiedzieć się więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.