Bob Barnett opłakiwany: tylko jedna rzecz mogła powstrzymać go od pracy

Szef firmy kurierskiej Bob Barnett jest pamiętany jako gigant biznesu w Illawarra i człowiek, który nie mógł przestać pracować do samego końca. Pan Barnett, który zmarł w poniedziałek w wieku 84 lat, założył firmę kurierską, która nosiła jego imię ponad 40 lat temu i rozwinął ją w znaczące przedsiębiorstwo, które zatrudniało większość całej dalszej rodziny na pewnym etapie. Jego córka Kaz opowiedziała Mercury’emu, jak to wszystko się zaczęło – z historią, która pokazała bezpośrednie podejście mężczyzny. Pan Barnett miał kiedyś stację paliw Golden Fleece w Figtree, gdzie obecnie znajduje się Hellenic Club. Naprawiał ciężarówkę dla kierowcy, który musiał wkrótce wyruszyć w trasę – ale część miała być dostępna dopiero za dwa dni, zanim będzie można ją sprowadzić z Sydney. Mówiąc kierowcy: „Wrócę za trzy godziny”, pojechał do Sydney, wrócił z częścią, naprawił ciężarówkę i zdał sobie sprawę, że znalazł poważną lukę na rynku. Barnetts zrealizował swoją pierwszą dostawę. „Następnego dnia poszedł do urzędu pracy i do firmy finansowej, zebrał pięciu kierowców, wziął w leasing pięć jednotonowych ciężarówek i założył firmę Barnetts Couriers” – powiedział Kaz. „Pomyślał, że to jest to, co muszę zrobić – Sydney do Wollongong, dwa razy dziennie”. Wnuczka Chaylene O’Keefe powiedziała, że był „zdeterminowany, zawsze myślący, tak jak jego ojciec – zawsze obmyślający różne rzeczy”. Powiedziała, że był „ikoną przemysłu transportowego”. Kaz i Chaylene opisali go jako „pracoholika”. „Nigdy nie lubił wakacji; lubił pracę”, powiedział Kaz. „Nie lubił, gdy siedziałeś w miejscu” – powiedziała Chaylene. „Zawsze delegował cię do wykonania jakiejś pracy, nawet jeśli uważałeś, że nie jest to konieczne. On tak robił. Nie lubił siedzieć bezczynnie, tak się mówi”. Pan Barnett miał rację – biznes kurierski z pewnością był potrzebny. Z rzadkimi dniami wolnymi Barnetts rozwinął się ze skromnych początków – w rozbudowanej tylnej werandzie domu w Fairy Meadow – do większych pomieszczeń w North Wollongong, które przerosły firmę. Następnie wybudowano obecną siedzibę na Montague St, gdzie obecnie zatrudnionych jest 110 osób. Nie wszystko szło łatwo. W 2016 roku firma została najechana przez policję po dwóch śmiertelnych wypadkach w ciągu czterech lat, z obawami o rekord bezpieczeństwa i warunki pracy. Członek rodziny, który był kierowcą, został uwięziony za wypadek, w którym zginął student i kierowca holownika na Hume Hwy w 2012 roku. Ale pomimo pogarszającego się stanu zdrowia i złego upadku w ostatnich latach, Bob Barnett kontynuował pracę, całkowicie zaangażowany w biznes, aż do samego końca. „Nawet pod koniec musiał mieć rzeczy zrobione w określony sposób i ciągle myślał o robieniu rzeczy i odnoszeniu sukcesów” – powiedziała Chaylene. Pozostawił po sobie czworo dzieci, 10 wnuków i 16 prawnuków. Był jasny w swojej prośbie o prywatny pogrzeb – jeśli miał być jeden w ogóle.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.