Blarb Top Leaderboard

W ciągu ostatnich kilku tygodni pogrążyłem się w uzależnieniu: uzależnieniu od Duolingo, aplikacji do nauki języków obcych, która pochłonęła więcej niż kilka niegdyś normalnych żyć, odkąd została uruchomiona dla publiczności siedem lat temu. A może słowo „normalne” jest przesadzone, biorąc pod uwagę, że populacja najbardziej podatna na uzależnienie od Duolingo wyróżnia się właśnie gotowością do wpatrywania się w ekran i ślęczenia nad obcojęzycznymi quizami przez wiele godzin naraz. Przeczuwając, być może, los, który może spotkać mój i tak już chwiejny system zarządzania czasem, unikałem szukania lub uczenia się czegokolwiek o Duolingo, kiedy po raz pierwszy o nim usłyszałem. Mój koreański nauczyciel zwrócił na to moją uwagę rok lub dwa lata temu, kiedy zaczął go używać z „Despacito”-zainteresowany nabyciem odrobiny hiszpańskiego. Wspomniał mi, że aplikacja dodała ostatnio kurs języka koreańskiego, sugerując, żebym spróbował i dał mu znać o mojej opinii na temat jego skuteczności.

Nawet bez pomocy Luisa Fonsi i Daddy Yankee, hiszpański nadal byłby najpopularniejszym językiem wśród anglojęzycznych użytkowników Duolingo. Z 23.400.000 Anglików uczących się języka Cervantesa za pośrednictwem aplikacji, zastanawiam się, ilu z nich to moi koledzy Amerykanie, którzy próbują złagodzić swoje zażenowanie z powodu braku funkcjonalności, nawet po przetrwaniu od pięciu do dziesięciu lat obowiązkowych lekcji hiszpańskiego w szkole. Na drugim miejscu po hiszpańskim (choć z około dziesięcioma milionami uczniów mniej) plasuje się alternatywna zmora anglofońskich dzieci w wieku szkolnym, język francuski. Pomimo tak bardzo opłakiwanej utraty statusu języka francuskiego i roszczeń do uniwersalności w ciągu ostatniego stulecia, bycie frankofonem pozostaje aspiracją wielu z nas, zwłaszcza, jak pisałem w eseju LARB w zeszłym roku, z powodu wysokiego szacunku, jakim Francuzi darzą swój język i wysokiego standardu jego użycia, do którego sami się zobowiązują.

Szerokie zainteresowanie nauką hiszpańskiego i francuskiego, jak również długa historia nauczania obu języków w języku angielskim, sprawia, że kursy Duolingo są dość obszerne. Francuski rozpada się na osiem poziomów, z których każdy zawiera od 10 do 25 obszarów tematycznych, od „pozdrowień” i „rodziny” do „technologii” i „pieniędzy” do „artyzmu” i „duchowości”. (Hiszpański ma tylko jeden poziom mniej.) Każdy z tych obszarów tematycznych składa się z pięciu poziomów quizów, z których większość polega na tłumaczeniu słów lub zdań z francuskiego na angielski lub odwrotnie, z okazjonalnymi testami ze słuchu i wymowy. Oparcie się na języku angielskim jako języku odniesienia daje mi do myślenia, w którym wracam myślami do Flirtując z francuskim Williama Alexandra, jednego z pamiętników nauki francuskiego, które przeczytałem do wspomnianego eseju. W niej Alexander, zaangażowany w projekt ponownego podjęcia nauki francuskiego w średnim wieku, opowiada o mądrości zaoferowanej mu przez nauczyciela, który odmawia używania angielskiego w klasie:

Francuski nie jest tłumaczeniem angielskiego, mówi. To nie jest angielski, który został zakodowany na francuski i musi być z powrotem zakodowany na angielski, aby być zrozumianym. Francuski jest francuski. Kiedy Francuzi mówią coś po francusku, nie chodzi o to, że naprawdę mają na myśli coś po angielsku; nie, oni mają na myśli coś po francusku. Nie można po prostu zastąpić francuskiego słowa słowem angielskim. Aby zrozumieć, co oznacza francuskie słowo, trzeba zrozumieć les circonstances, w których jest ono używane.

Ale w tej kwestii sam Aleksander wykazuje się uporem, który sam się wyczerpuje: „Kiedy chcę coś powiedzieć po francusku, myślę o tym, co chcę powiedzieć po angielsku, a następnie przekształcam to na francuski” – pisze, mimo że wie, iż „musisz usunąć mentalnego pośrednika tłumaczenia, ponieważ twój mózg nie może tłumaczyć tam i z powrotem wystarczająco szybko, aby nadążyć za rozmową.” Dotyczy to w jeszcze większym stopniu języków, które mają niewielki lub żaden związek z angielskim: Mandaryński chiński i japoński, na przykład, z których oba kursy Duolingo również pracowałem przez, z których oba mają zasadniczo taką samą formę jak te dla francuskiego i hiszpańskiego. Kurs japońskiego jest mniej więcej tak długi jak hiszpańskiego, ale nie testuje twojej wymowy (chociaż wymowa jest mniej istotna w japońskim niż, jak się teraz dowiaduję przez moje własne małe porażki, w języku tonalnym jak chiński).

I wtedy mamy koreański, najkrótszy kurs Duolingo wśród tych wszystkich, jak również najmniej funkcjonalny. Część z tej cienkości musi zawdzięczać względnej aktualności jego wprowadzenia, wprowadzenia z pewnością przyspieszonego przez presję ze strony szybko mnożących się fanów K-pop i K-drama na całym świecie. (Ci z nas, którzy mają mało czasu na te najbardziej widoczne aspekty współczesnej kultury koreańskiej, mogą być pewni, że kurs zachowuje „pop” na swój ostatni obszar tematyczny). Faktem jest również, że język koreański nie jest tak rozwinięty pedagogicznie jak chiński czy japoński, nie mówiąc już o francuskim czy hiszpańskim: nawet studenci, którzy przychodzą na najbardziej znane uniwersyteckie programy językowe w Korei, skarżą się na nielogiczne struktury i nieefektywne metody. Język koreański wymaga przedsiębiorczego ucznia, chętnego do poszukiwania jak największej liczby dróg nauki i korzystania z nich, aby podejść do materiału pod każdym kątem: to było prawdą, kiedy zacząłem uczyć się koreańskiego samemu ponad kilkanaście lat temu, i nadal wydaje się to prawdą dzisiaj.

Ale narzędzia dostępne dla samotnego uczącego się koreańskiego przeszły długą drogę w tym czasie, jak samo istnienie kursu koreańskiego Duolingo jest jasne. Mimo to, pracując na niższych poziomach kursu koreańskiego, aby poznać jego podejście do języka, przypomniały mi się proste quizy Flash, dzięki którym uczyłem się hangul, koreańskiego alfabetu, w wolnych chwilach podczas mojej pracy jako wieczorny spiker w stacji radiowej. Był to czas przed smartfonami, ale także przed Youtubem; podcasty technicznie istniały, ale niewiele z nich uczyło języków, a żaden z nich nie uczył koreańskiego. Stamtąd przeniosłem się do podręczników gramatyki koreańskiej, które mogłem wyciągnąć z biblioteki lokalnego uniwersytetu, z których żaden nie został wydany po około 1987 roku. Obecnie, ktoś zainteresowany nauką języka koreańskiego – i coraz bardziej, każdy zainteresowany nauką czegokolwiek – musi tylko wykonać kilka wyszukiwań w sieci, aby zostać przytłoczony treściami edukacyjnymi w każdej formie tekstowej, dźwiękowej i wizualnej, z których większość jest całkowicie darmowa.

W ostatniej dekadzie pojawiły się również częściowo darmowe aplikacje i usługi, związane z językiem lub inne, dla których wymyślono neologizm „freemium”: podstawowe doświadczenie nie kosztuje, ale ciągle uświadamia nam, że jest coraz więcej dodatków, które można kupić. Gry freemium oparte na telefonach komórkowych stanowią teraz przemysł sam w sobie, szczególnie tutaj w Korei, a na poziomie mechanicznym Duolingo jest grą freemium jak każda inna. Wykonując wariacje na temat tych samych zadań w kółko, gracz kończy poziomy, widzi, jak ich ranga rośnie lub spada w stosunku do innych graczy, a nawet zarabia w grze walutę i „punkty doświadczenia”, termin, który pamiętam z moich własnych dni gier w latach 90-tych. Z każdym błędem, każdym źle przetłumaczonym słowem lub zdaniem, gracz traci jedno „serce” – którego płatne członkostwo premium nieskończenie powiększa ich zasoby.

To jest to, co Dolina Krzemowa nazywa „gamifikacją”, zastosowaniem zasad z gier wideo do kontekstów niezwiązanych z grami. (Wszyscy z nas, w tym czy innym czasie, odczuwali i ubolewali nad skutecznością gamifikacji wdrożonej w mediach społecznościowych). W moich szkolnych czasach nic nie wydawało mi się bardziej odległe od gier wideo niż siedzenie na zajęciach z hiszpańskiego – w rzeczywistości spędziłem większość czasu na tych drugich fantazjując o tych pierwszych – i zakładam, że dzieciaki uczące się francuskiego czuły się podobnie. Ale jak wiele przedmiotów studiowanych w szkole tak dobrze pasuje do natury praktyki i postępu, jak gry wideo to pojmują, a także natychmiastowe informacje zwrotne, które zapewniają? (W rzeczy samej, Duolingo wprowadziło wersję swojego produktu specjalnie dla szkół). Dopiero po ukończeniu college’u przezwyciężyłem moją niechęć do nauki języków obcych, a wkrótce potem poznałem skromną radość z tego, co prywatnie uważałem za „podnoszenie poziomu” w języku koreańskim, proces, który Duolingo czyni wyraźnym.

W przeciwieństwie do klasy, Duolingo automatycznie i stale dostosowuje poziom trudności do indywidualnego poziomu umiejętności ucznia, zawsze zmierzając w kierunku rodzaju nie za łatwego, nie za trudnego wyzwania, które może wywołać to, co Mihaly Csikszentmihalyi nazwał stanem „przepływu”. Duolingo uczy nie ucząc, dokładnie: użytkownik może spędzić dni lub nawet miesiące grając, zanim zda sobie sprawę, że aplikacja nigdy nie prosiła go o zapamiętanie czegokolwiek, ani nawet o zwykłe czytanie, słuchanie czy przyswajanie. Od momentu, gdy początkujący koreańczyk, nawet ten bez znajomości hangul, rozpoczyna kurs koreańskiego Duolingo, odpowiada na pytania: najpierw pytania wielokrotnego wyboru z tylko jednym wyborem, potem z jedną oczywistą poprawną odpowiedzią, a następnie wariacje na temat pytań, na które wcześniej udzielono odpowiedzi. Do czasu, gdy zdania stają się naprawdę trudne do przetłumaczenia, gamifikacja wykonała swoją pracę: czy gracz nadal chce się uczyć koreańskiego, czy nie, będzie bardzo chciał utrzymać poziom i dokładnie w tym samym stopniu, w jakim studenci nie chcą odrabiać pracy domowej.

W popularnym TED Talk, trener umiejętności komunikacyjnych Marianna Pascal zaleca, aby uczący się angielskiego „mówili tak, jakbyś grali w grę wideo”. Ktoś mówiący po angielsku, jakby to była gra wideo, której wciąż się uczy, „nie czuje się oceniany. Jest całkowicie skupiony na osobie, do której mówi i na wyniku, który chce uzyskać. Nie ma samoświadomości, nie myśli o własnych błędach”. Pascal podkreśla, że różnica jest między mówcą, „który ma wysoki poziom, ale jest całkowicie skupiony na sobie i na tym, żeby dobrze wypaść, a przez to bardzo nieskuteczny”, a mówcą, który jest „na niskim poziomie, całkowicie skupiony na osobie, do której mówi i na tym, żeby uzyskać rezultat.” Perfekcyjne jest wrogiem dobrego, że tak powiem, a uczący się angielskiego – najbardziej popularnego języka na Duolingo, nawiasem mówiąc – zapominają o tym na własne ryzyko. Niestety, szkoły wpajają przeciwne przesłanie: „Angielski nie jest nauczany jako narzędzie do zabawy,” mówi Pascal. „Wciąż uczy się go tak, jakby był sztuką, którą trzeba opanować. A uczniowie są oceniani bardziej za poprawność niż za jasność.” A to, co dotyczy angielskiego, dotyczy również innych języków.

Pomimo ogólnej słuszności swoich uwag, Pascal wykorzystuje końcowe wersy swojego wykładu, aby powtórzyć niepokojące założenie: „Angielski dzisiaj nie jest sztuką, którą należy opanować, jest tylko narzędziem, którego należy użyć, aby uzyskać wynik.” Jest to postawa, która propaguje „Globish”, utylitarną, wynaturzoną i w istocie zepsutą wersję języka angielskiego, z którą miałem już do czynienia w innym eseju LARB. Przyjęcie podejścia zorientowanego wyłącznie na wyniki podczas pierwszej nauki języka jest zdroworozsądkowe, ale odrzucenie z góry koncepcji mistrzostwa, zdegradowanie tak ogromnego dzieła kultury, jakim jest język, do statusu zwykłego narzędzia, zalewa akt uczenia się języka nihilizmem. „Wystarczająco dobry” to ostatecznie za mało, ani dla życia, ani dla własnej motywacji. Często byłem sfrustrowany językiem koreańskim, ale nawet zanim przeprowadziłem się do Korei i zanim pojawiły się tak szatańsko zachęcające pomoce do nauki jak Duolingo, nigdy nie byłem sfrustrowany na tyle, by rozważać rezygnację. To, co mnie trzymało, to nie fakt, że mogłem używać koreańskiego, aby skłonić ludzi do robienia mniej więcej tego, co chciałem, ale niemożliwie odległa wizja językowego mistrzostwa.

Czy można opanować koreański z Duolingo? Wielu ludzi z Zachodu, którzy nigdy do końca nie opanowali swojego koreańskiego, może być rozczarowanych, ale nie zaskoczonych, słysząc, że nie można. Ale możesz, poprzez tłumaczenie i ponowne tłumaczenie tysięcy zdań, które Duolingo rzuca na ciebie – często dziwacznych zdań, ale imponująco, nigdy nie niegramatycznych – odcisnąć strukturę języka na twoim mózgu wystarczająco głęboko, aby przynajmniej uczynić mistrzostwo możliwym. (Im szybciej Duolingo wdroży testy słuchania i wymowy, takie jak używane w kursach hiszpańskiego, francuskiego i chińskiego, tym lepiej: samo słyszenie wypowiadanych słów jest jednym z najtrudniejszych aspektów koreańskiego dla obcokrajowca, a większość z nas słyszy poprawnie tylko to, co jest w stanie powiedzieć poprawnie). Pozostaje więc pytanie, czym najlepiej uzupełnić Duolingo: po ponad dekadzie mojej nauki koreańskiego i prawie czterech latach mojego życia w Seulu, ja sama nadal biorę lekcje jeden na jeden i maksymalizuję ilość koreańskiego radia, podcastów, filmów, programów telewizyjnych i książek, które pochłaniam na co dzień.

Uczący się języka koreańskiego mają tendencję do niedoceniania o rząd wielkości tego, jak dużo wkładu językowego wymaga to zadanie, na podstawie pozornego założenia, że podążanie za regułami języka może zaprowadzić ich dalej niż w rzeczywistości. Ale „reguły” koreańskiego, znacznie bardziej elastyczne niż te w językach takich jak francuski czy niemiecki (piąty najpopularniejszy kurs Duolingo, siedem miejsc powyżej koreańskiego), są bardziej efektywne poprzez wnioskowanie niż wyjaśnianie, i w tym sensie koreański jest dobrze dostosowany do systemu bez wyjaśnień, z samymi przykładami, jak Duolingo. Z biegiem czasu zebrałem standardową listę strategii nauki koreańskiego, którą polecam każdemu, kto o nią pyta, i wystarczyło tylko kilka godzin doświadczenia z Duolingo, aby móc ją śmiało dodać. Duolingo nie zastąpiło żadnej ze strategii już znajdujących się na tej liście, ani też na pewno nie będzie ostatnią, którą dodam, a nawet osiągnięcie maksymalnego wyniku w każdym z jego wyzwań nie sprawi, że będziesz gotowy do wzięcia udziału w Naszej Bitwie Językowej. Ale z pewnością spędzisz swój czas bardziej produktywnie niż większość innych gapiących się w ekrany w seulskim metrze.

Powiązane posty na Korea Blog:

Why Is Korean So Hard?

Our Language Battle: Korea’s Surprisingly Addictive Game Show of Vocabulary, Expressions, and Proper Spacing

Talk Like a Busanian: Jak opanować wiecznie modny dialekt drugiego miasta Korei

Talk Like a Busanian: How to Master the Ever-Trendier Dialect of Korea’s Brash Second City

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.